wtorek, 22 sierpnia 2017

MOJA SUPLEMENTACJA.


Cześć, jakiś czas temu wpadłam na pomysł, żeby napisać post dotyczący mojej suplementacji i odczuć, co do niektórych produktów. W miarę dużo osób wyraziło zainteresowanie, tak więc jest, Tutaj zamiast owijać w bawełnę od razu przejdę to sedna tematu. Suplementy diety.. Ja nazywam je "wspomagacze", ponieważ suplementy mają za zadanie wspomóc nasz organizm w takcie diet i treningów. Moja kolekcja jest dosyć spora, niestety nie wszystkie produkty, których używałam się tu pojawią ze względu na to, że po prostu ich nie posiadam, a na swojego bloga nie będę wklejać zdjęć z internetu. Wspomnę jednak o tych produktach, których nie mam i będziecie mogli samodzielnie znaleźć je na stronach sprzedawców. Zacznijmy od firmy WOMAN'S BEST, ponieważ aktualnie ich produktów posiadam najwięcej.



Produkty drogie, idą do nas z Niemiec, ale czy warto? Trafiłam na produkty działające i dobre, jak i te, które niestety w żaden sposób nie wpłynęły na mój organizm. Będę jednak pisała krótko czy polecam, czy nie, a jeżeli będziecie mieli chęć to opowiem o nich DOKŁADNIE wszystko na snapchacie: dlivii.
BCAA AMINO - polecam szczerze, smakuje świetnie. Ja mam akurat smak brzoskwini i smakuje jak Nestea.
PRE WORKOUT BOOSTER - pyszny, jeżeli chodzi o efekty, to delikatnie pobudza i fakycznie w trakcie treningu zdarzało się, że nie chciałam przerywać. Poprawia wytrzymałość mięśni w trakcie treningu? TAK!
SLIM BODY SHAKE - bardzo dobry w smaku, ja mam Cookies and Cream, świetny na szybką przekąskę.
WHEY PROTEIN - białko również o smaku Cookies and Cream, ja daje jego miarkę głównie do omleta na słodko albo owsianki zamiast mleka i wtedy mieszam je z wodą. Dlaczego to robię? Bo zwyczajnie nie lubię mleka, a dodatkowo wiem, że tak jest mniej kalorycznie. Bardzo dobrze smakuje też jako szybki napój po treningu.
BURNER - nie działa, nie przyspieszał metabolizmu, więc wróciłam do spalacza z początku mojego "odchudzania". U mnie niestety ten produkt się nie sprawdził, ale każdy organizm może zareagować inaczej.
HAIR VITAMINS - jak najbardziej na tak! Szczerze mogę polecić, poprawia kondycję włosów a do tego miałam wrażenie, że rosły szybciej, tak samo jak paznokcie i to TYLKO podczas pierwszej miesięcznej kuracji.
PROTEIN CREME - szczerze? Nie smakuje mi. Zamiast tego wolę użyć czekoladowego syropu zero kalorii Walden.
PROTEIN BITES - praliny proteinowe, to akurat idealna przekąska dla podjadaczy. Zjecie dwie, maks trzy i macie dosyć słodkiego. Osobiście moim ulubionym smakiem jest truskawka, ale cała reszta też smakuje niczego sobie.
PROTEIN CHIPS - w smaku ok, a zamówiłam trzy różne. Jednak nie są niczym niezastąpionym, coś podobnego możecie znaleźć od firmy SMARTFOOD m.in. w sklepach Rossmann.

To by było wszystko, jeżeli chodzi o produkty tej firmy. Na zdjęciach widzicie też batony DOBRA KALORIA, ponieważ czasami brakuje mi słodkiego, to wolę chwycić za takiego batonika.






Czas na produkty dotyczące DETOKSU naszego organizmu, czyli jednej z ważniejszych rzeczy w trakcie przeprowadzania diety.
I tutaj pojawią się 3 firmy: NATURAL MOJO, TEATOX oraz OXYtea (DIETA OXY).



Osobiście nigdy nie wierzyłam w "herbatki odchudzające", bo przecież te herbatki nie mają pomóc schudnąć tylko wspomóc odchudzanie poprzez oczyszczenie go z toksyn, dzięki czemu nasz organizm nie zatrzymuje tak dużej ilości wody w organizmie.

TEATOX - dobra w smaku, cholernie droga, bo za kurację przedstawioną na zdjęciu musimy zapłacić ok. 130zł iii... NIE DZIAŁA. Zawsze powtarzam, że każdy organizm jest inny, ale ja nie polecam.
NATURAL MOJO - baaardzo niedobre.. ble... w 100% naturalny produkt przez chwilę stosowania mogę powiedzieć, że jakoś tam wpłynął na mój organizm. Jednak to małe opakowanie na zdjęciu jest w cenie ok 130-150zł.
OXYtea - bardzo dobra w smaku, wpływa na organizm, jest tania i naprawdę działa. Ja jestem bardzo zadowolona z efektów, które już po kilku dniach regularnego picia daje. Sami na sobie też od razu to zauważycie. POLECAM.




I coś co nie działa i czego kompletnie nie polecam i w ogóle zapomnijcie, że istnieje. To produkty SMARTFOOD przedstawione na zdjęciu.



Jeżeli chodzi o soki to pije tylko sok grejpfrutowy, ponieważ wspomaga on detoks, oczywiście pity w rozsądnych ilościach czyli do 2 szklanek dziennie (240ml). Ostatnio naszło mnie na multiwitaminę, ale pamiętajmy, że na pewnym etapie możemy sobie pozwolić na trochę więcej. Zamiast cukru korzystam "sporadycznie z ksylitolu, a częściej daje po prostu łyżeczkę miodu. Zwykłą sól zastępuję różową solą himalajską.



Trzeba również zapamiętać sobie raz na zawsze, że wszystkie te produkty nas magicznie nie odchudzą. Na wszystko trzeba sobie zapracować! Zgubiłam już OFICJALNIE 10kg i nie wyglądam jeszcze idealnie, ale nie boję się pokazać swoich aktualnych kobiecych kształtów, ponieważ wiem jak wiele w ostatnim czasie osiągnęłam, jeżeli chodzi moją sylwetkę, wartości, pewność i stosunek do samej siebie. Do tego wiem, po jak wiele już sięgam do przodu.
Mam nadzieję, że post się spodobał i chociaż troszkę pomoże w wyborze suplementów.

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

MAŁY POWRÓT.


Witajcie, kochani! Po długim, naprawdę długim czasie jaki tu nie zaglądałam. Dlaczego mnie nie było? Z braku możliwości pokazania Wam czegoś fajnego, z braku możliwości pokazania szczęścia bez udawania go na zdjęciach na siłę. Może komuś wyda się to dziwne, bo przecież jak można udawać bycie szczęśliwym? A no można i myślę, że wiele osób boryka się z tym PROBLEMEM a nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Wiele osób oszukuje samych siebie będąc na siłę kimś kim nie są i udając w tym całym gównie szczęśliwych. Ja po długim czasie wracam do was z postem właśnie związanym ze szczęściem, z korzystaniem z życia, z cieszeniem się z drobiazgów, które nas otaczają. Z motywacją do pracy nad nami samymi.





Jakoś w marcu zaczęłam swoją przygodę z ćwiczeniami, między tym a dniem dzisiejszym miałam 3 miesiące przerwy i nie wyobrażam, żebym mogła wrócić do czasu sprzed tego jak spięłam tyłek i zabrałam się do roboty. Jednak na temat tego, jak zmieniła się moja sylwetka będzie inny post. Tutaj chcę powiedzieć o tym jak bardzo zmieniło się moje życie, jak bardzo ja się zmieniłam wewnątrz. Ćwicząc i widząc efekty swojej pracy człowiek staje się pewniejszy siebie, szczęśliwszy, zaczyna zauważać ile dobra go otacza. Pisząc "ćwicząc" chodzi mi po prostu o dbanie o siebie, skupienie TYLKO na sobie godziny czy dwóch dziennie, których przecież potrzebujemy. Kiedy odnosimy jakieś sukcesy to nigdy nie spoczywa się na laurach tylko idzie po więcej i ja tak właśnie robię.



Od chwili kiedy zaczęłam walczyć o siebie, o lepszą sylwetkę, bo w moim przypadku taki był cel to stałam się o wiele pewniejsza siebie. Od prawie dwóch lat jestem wegetarianką, czuję się z tego niesamowicie dumna, bo zawsze tego chciałam. W marcu zaczęłam przygodę z ćwiczeniami i zgubiłam 10kg, jestem z tego DUMNA. Grunt to stawiać sobie w życiu cele i do nich dążyć. Mam małą siostrę, która każdego dnia uszczęśliwia mnie tym, że się uśmiecha, że próbuje mówić, że biega, jestem w niej ZAKOCHANA, chociaż po 21 latach bycia jedynaczką ciężko było przywyknąć. Mam cudownego partnera, z którym pomimo naprawdę wielu wielu trudności jestem ponad 5 lat w związku i mam wrażenie, że przeszliśmy już przez wszystkie możliwe próby rozdzielenia nas. I nie jest mi wstyd mówić o tym, że kiedyś było gorzej, bo to było kiedyś a wiele osób w moim otoczeniu o tym wie - co mam ukrywać? Nie wstyd mi za to bo od ponad roku doceniamy każdą minutę spędzoną razem, doceniamy drobne rzeczy, które dla siebie robimy, cały świat od jakiegoś czasu może nas cmoknąć w tyłki.WALCZYLIŚMY i wywalczyliśmy szczęście, a przede wszystkim dojrzeliśmy do tych uczuć, które nas teraz ogarniają. Czuję się już w tym momencie spełniona jako kobieta, pomimo tego, że nie mam dzieci, bo życie nie na tym polega. O pełnym spełnieniu możemy mówić wtedy, kiedy się rozwijamy, poznajemy nowe miejsca z ukochaną osobą, walczymy i czujemy wsparcie ze strony tej osoby w tym, co robimy i do czego dążymy. Kiedy stawiamy sobie nowe cele. To jest dla mnie spełnienie. Przeżywanie naszego życia, bo nikt go za nas przecież nie przeżyje. 




Zmieniło się we mnie tyle, że nie boję się zdania osób, które tak naprawdę nic dla mnie nie znaczą, a jednocześnie bardzo doceniam zdanie osób, które mnie wspierają. Nie mam jeszcze idealnej sylwetki, no i co? Człowiek, który wcześniej ważył prawie 80kg nie zacznie nagle wyglądać jak miss, chociaż już bym tego chciała. Kiedy przeżywam, że brzuch nie taki, że nogi jeszcze nie takie, to uświadamiam sobie, że przecież ludzie pracują nad sylwetką latami, żeby wyglądać tak jak aktualnie wyglądają. Nic nie dzieje się nagle i nic nie wydarzy się samo, to my kreujemy to czy w ogóle te zmiany się zaczną. Post to trochę masło maślane ale chciałam pokreślić wartości, które zaczęłam doceniać. Kiedyś czułam niepokój związany z wieloma elementami mojego życia, od jakiegoś czasu czuję pewność ale mam też świadomość, że są rzeczy, które jednak mogą nie trwać wiecznie. Mam wrażenie, że obrałam dobry kierunek w życiu, mogę śmiało powiedzieć, że jestem DOBRĄ osobą. Tak, jestem dobrą osobą. Szanuje ludzi, którzy mnie nie opluwają, pomagam jak mogę i kiedy mogę, dla osób, które kocham staram się być najlepszą na świecie. Nie idzie w żaden sposób opisać szczęścia, można je jedynie podsumować i podkreślić w maślanych zdaniach. Ja na chwilę obecną mam wszystko, jestem spełniona, uśmiecham się każdego dnia i IDĘ PO WIĘCEJ. Wy też proszę.. Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, złapcie życie w swoje ręce i ruszcie się. Róbcie, to co kochacie i nie dajcie się stłamsić. Pamiętajcie, że kiedy my walczymy i idziemy do przodu, to osoby, które próbują nas ściągnąć w dół stoją w miejscu i żyją zazdrością. Ja już się tego nauczyłam i dziękuję każdej osobie, która to przeczyta, przemyśli, zrozumie.. A najbardziej dziękuję tym, którzy WSPIERAJĄ.